niedziela, 5 grudnia 2010

Dobrze że zostaniesz Australio

http://www.f1-fansite.com/wallpaper/2003/01%20Australia/auz-01-09-03-02-1024.jpg

Przyznam że przeżywałem intensywnie myśl o utracie GP Australii. Można się było tego obawiać, bo gdy gra toczy się o pieniądze - niby nie były one duże - to rozwiązania z reguły są albo bolesne, albo cieszące obie strony. Tym razem skończyło się na tej drugiej możliwości.

Grand Prix na torze Albert Park, od zawsze było kwintesencją ścigania. Mimo iż rozgrywane z reguły na początku sezonu, zawsze gwarantowało olbrzymie emocje i nieprzewidywalne wyniki. Obfitujące w wiele zwrotów akcji okrążenia powodowały, że trudno było oderwać wzrok od tego co działo się na torze.

Sama atmosfera panująca wokół parku, te karuzele, place zabaw, ludzie grający w krytkieta. To wszystko tworzy niezwykły klimat, którego nie była wstanie popsuć - najpierw - decyzja o przesunięciu startu wyścigu na godzinę 17, a później o odebraniu pierwszego miejsca w kalendarzu. Mimo wszystko dobrze się stało, bo w tym roku po ( nie okłamujmy się ) nudnym GP Bahrajnu, krytykom F1 opadły szczęki po spektaklu na Albert Park.Mielibyśmy to stracić w tak głupi sposób? Przez gry o pieniądze? Chumor poprawił mi się, gdy Qantas przedłużył umowę na sponsoring tytularny wyścigu. Nie robiliby tego w ciemno?

Dobrze że ludzie z CAMS i bezpośredni organizatorzy, poszli po rozum do głowy. W innym wypadku moglibyśmy stracić jeden z najlepszych wyścigów sezonu.

A propos. Grand Prix Chin znalazło sponsora tytularnego. Znany wszystkim bank UBS. Czyżby walka o przetrwanie w kalendarzu nabierała rumieńców i organizatorzy starali się zapewnić przyszłość swoim torom w ciągle rozszerzającym się kalendarzu? Zobaczymy. Narazie cieszę się z tych obu informacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz