sobota, 4 grudnia 2010

Bye Bye Luca

http://media.il.edmunds-media.com/ferrari/ns/ferrari_ns_121409_717.jpg

Zakończyła się przygoda pewnego pana, z pewnym zespołem. Oddany człowiek odchodzi z Ferrari. Pomimo tych dwóch epizodów z sezonu 2009, słów krytyki, należą się mu podziękowania.

Bycie kierowcą testowym w Scuderii, jest niemal tak samo istotne jak bycie etatowym driverem. Ten facet robił to z taką miłością, że kiedy odpowiadał na pytania dziennikarzy przed GP Europy, mało nie płakał. Mimo wszystko wyniki były złe. Jak na kierowcę który wydawałoby się, zna F60 jak własną kieszeń, było tragicznie. Tak podpowiadałaby logika. A w rzeczywistości było inaczej. Jedyne jazdy jakie oficjalnie odbyły się przed sezonem 2009, Luka pojechał na torach w Algarve i Catalunyi. Problem tym, że pojechał jeszcze w 2008 roku samochodem F2008. Szkoda że nie został w Scuderii do końca 2009 r, jako partner Kimiego.

Nie można zapomnieć o wkładzie Badoera w rozwój ekipy. Podczas gdy wszyscy widzieli Schumechera, tryumfującego sezon po sezonie, Luka jako szara eminencja skupiało się już na kolejnym roku i kolejnym bolidzie. Na tym żeby był jak najszybszy i niezawodny. W rzeczywistości to 60% tego jak zachowywały się kolejne generacje bolidu, było udziałem genialnego oddziału testowego, który szlifował ogólną formę teamu na Fiorano.

Godne pożałowania były te obelgi kierowane pod jego adresem. Skończyły się wtedy, gdy inny włoski kierowca wsiadł do równie włoskiego samochodu i doprowadził do wyników równie zbieżnych z wynikami Luki. Znikły transparenty typu "Moja Babcia jest szybsza, od Luki w Ferrari" ( obok tego wspięty konik ) - taki wisiał na trybunie górującej na legendarnym Eau Rouge. To nie obrażało tylko jednej osoby. Tacy fani strzelali sobie po piętach. Fani Ferrari tak żegnali człowieka - tło ery Schumachera.

Odwaliłeś kawał dobrej roboty, za co dziękuję.
Nie potrafiłbym się od tego powstrzymać. Oddanym żołnierzom dziękuje się nie wrzaskami, ale szacunkiem. Taka aluzja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz